Możliwości i ograniczenia

Kupiłam mieszkanie.

Znajduje się w starym budownictwie i samo też jest po prostu stare. Wymaga remontu. Myślę, że nie każdy by je kupił, mało tego, myślę, że tylko ja mogłam je kupić. Kiedy pierwszy raz do niego weszłam, wiedziałam, że je chcę.

Moje mieszkanie mieści się w niewielkim budynku, otoczonym przez inne niewielkie budynki. W bliskiej okolicy jest w zasadzie wszystko, co ważne - przystanki, sklepy spożywcze, poczta, przychodnia weterynaryjna... Blisko jest również do mojego ulubionego miejsca na shopping - marketu budowlanego.

Samo mieszkanie... przypuszczam, że nie zachęca. Przedpokój jest niekwestionowanym królestwem boazerii, która ciągnie się również w kuchni. Nawet na suficie! Nigdy jeszcze nie widziałam boazerii na suficie, a teraz jest i jest moja. Sama kuchnia również nie zachwyca, chyba, że ktoś jest fanem czerwieni. Ja nie jestem. Poza tym jest w niej kilka - w sumie nawet niezłych - szafek i barek, który spokojniemógłby stanąć w jakiejś góralskiej knajpie.



O łazience mogę powiedzieć tylko tyle, że mogłoby być gorzej - głównie dlatego, że prawie zawsze może być gorzej. Prawdę mówiąc to łazienka jest z całego tego mieszkania najgorsza.

Ostatnie pomieszczenie to pokój. Pokój jest duży, ma podłogę z desek, cztery białe ściany i okno.



Co ja tak w zasadzie zobaczyłam w tym mieszkaniu, że aż je kupiłam?

To proste. Kiedy weszłam do niego po raz pierwszy, zobaczyłam możlwiości. Jeżeli oglądacie czasem jakieś programy o remontach i wystroju wnętrz, kojarzycie pewnie moment, kiedy architekt omawia z właścicielem projekt, a na ekranie pokazywana jest symulacja nakładająca się nową warstwą na istniejące wnętrze. Moja wyobraźnia robi dokładnie to samo.

Śmiałam się ostatnio nawet, że całe życie przygotowywałam się do zakupu i remontu własnej nieruchomości. Gdy inne dziewczyny czytały Bravo i Filipinkę, ja przeglądałam Muratora i Cztery Kąty. Na YouTube zamiast tutoriali makijażowych, oglądam stolarkę.

Dlatego patrząc na moje mieszkanie widzę nie to, jak wygląda teraz, ale to, jak będzie wyglądało po dokonanych przeze mnie zmianach. I powiem Wam, że będzie wyglądało rewelacyjnie!

Niestety poza możliwościami są też ograniczenia.

Najbardziej ograniczają mnie oczywiście pieniądze - gdybym miała ich więcej, to po pierwsze kupiłabym inne mieszkanie, a po drugie, nawet, gdybym kupiła to - zmieniłabym w nim wszystko. Ponieważ jednak mam ich tylko tyle, ile mam, muszę mierzyć siły na zamiary - nie mogę mieć całkiem nowej kuchni, dizajnerskich mebli czy żyrandoli z kryształów.

Na szczęście moja wyobraźnia od początku brała to pod uwagę, i mój plan to wycisnąć ile się da z tego, co mam. Prawda jest taka, że często łatwiej jest coś wyrzucić, niż naprawiać - ale ja nie chcę iść na łatwiznę. Dziurę budżetową rekompensująmi niemalże nieskończone pokłady kreatywności i mam nadzieję, że dzięki nim uda mi się z tego, co na razie jest niezbyt zachęcające, stworzyć moje małe miejsce na ziemi.

Zapraszam Was do mojego świata.

Komentarze

  1. Zapowiada się ciekawie. Będę xhetnie podglądać postępy ☺

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz